opublikowane: 2 sie 2012, 02:54 przez KŻ UAM
[
zaktualizowane 2 sie 2012, 02:54
]
 Czy kurs jest mały, czy kurs jest duży
pewnych wydarzeń nie da się uniknąć. Zgodnie z zasadą „nie
przeżyjesz nie nauczysz się” sumiennie, na każdym szkoleniu,
ćwiczymy z przyszłymi żeglarzami gubienie szekli, stawanie na
mieliźnie, portowy alarm człowiek za burtą. Testujemy także jak
blisko można podpłynąć trzcin goniąc koło ratunkowe, jak daleko
pływać od wędkarzy żeby nie spłoszyć ryb, lub jak w tłumie
żagli na jeziorze nie staranować blisko podpływających deskarzy
lub śpiących na środku tafli „optymistów”. Wszystko to z
przymrużeniem oka, dążąc do ideału którym staje się
zatrzymanie jachtu 2cm przed pomostem. Gdy dopada nas zmęczenie
codziennym refowaniem, wyzywamy wiatr na pojedynek i zaczynamy
kręcić na wodzie kółeczka, wiązać węzełki w czasie śniadania,
wieczorem wywracamy jacht... ćwiczymy, ćwiczymy, ćwiczymy, ale za
to po egzaminie z dumą witamy nowych żeglarzy w żeglarzy gronie!
Tekst: Hania
|
|