Budujemy te ścieżynki wcinające się w jezioro, żeby jak najszybciej poczuć pod nogami wodę, dookoła głowy wiatr, a przed sobą zobaczyć żeglarską przestrzeń. Budujemy, budujemy i budujemy, chcąc dotknąć zachodu słońca, postawić jak najdalej stopę, zobaczyć jak najwięcej. A potem stoi tak cały sezon, raz w słońcu, raz w deszczu, nasz wyjątkowy pomost. Dla niektórych stały ląd, dla innych już prawie żaglówka. Strategicznie ustawiony (kto pływał z kursem wie o co chodzi), najbardziej w okolicy lubiany przez mewy (kto mył go w sierpniu wie o co chodzi), wręcz inteligentny (kto nie wiedział co znaczy "na biegowo" wie już o co chodzi). I szczerze powiedziawszy, łatwiej go wiosną postawić niż napisać taki tekst. Tekst: Hania |
strona_glowna >